Friday 25 November 2016

How I started to jog



A zaczęło się jak zwykle. Od kompleksów...

Dzięki wyjazdom służbowym i przebywaniu w hotelach, nietrudno było mi o niezdrowe jedzenie. Batoniki z automatów. Pizza. Szybka bułka na stacji kolejowej. Nawet osobie wysportowanej i obytej ze sportem - przez wiele lat trenowalam taniec towarzystki, tenis ziemny, grałam w siatkówkę i biegałam w szkolnych zawodach - nie trudno było o kilka dodatkowych kilogramów. Na początku, jak to zawsze bywa, zwalalam to na swój wyjazdowy tryb życia, brak czasu na wyjścia do siłowni czy brak stroju do ćwiczeń. Pozostało mi więc tylko narzekanie.

Ale po czasie i tego miałam dość. Poszłam więc na spacer, tuż za róg. I tak oto odkryłam, że praktycznie pod nosem mam ścieżkę rowerową i biegową, otoczoną polami i łąkami. Trasa ciągnie się aż do samej głównej autostrady, więc ma ponad 20 kilometrów -  tak na wszelki wypadek, gdyby poniosły mnie nogi:).

Brak czasu na dojazdy do siłowni okazał się więc nieaktulany. Musiałam spróbować.

O mamma mia... Śmieję się sama do siebie, gdy przypominam sobie początki. Wyciągnęłam swoje zakurzone adidasy, włożyłam leginsy, w których zazwyczaj sprzątałam dom i koszulkę męża. Porozciągałam się, porobiłam przysiady, wypady i inne ćwiczenia, które jeszcze pamietam ze szkolnych zajęć wychowania fizycznego, ale i internetowych tutoriali, cały czas myśląc : przecież nie może być tak źle..

Po przebiegnięciu kilkunastu metrów (które w rzeczywistości wydawały sie kilometrami) marzyłam tylko o poddaniu się i wróceniu do domu. Ale mój character mi na to nie pozwolił. Przeszłam więc do szybkiego marszu i ciężko dysząc przeżyłam kolejne metry. Kiedy poczułam się na siłach, wróciłam do wolnego truchtu. I tak na zmianę.

Następnego dnia nie mogłam zwlec się z łóżka. Bolące mięsnie przypominały mi o moim szaleństwie, ale też napawały dumą i poczuciem wygranej. Z samą sobą i swoim małym kanapowym leniem.

Kilka dni później znów stanęłam na starcie. Tym razem wyposażona w mp3 i mocne postanowienie przebiegnięcia dłuższego dystansu.

I tak przez kilka następnych razy.

Od piosenki do piosenki.

W końcu wpadłam na lepszy pomysł. Jako, że nie miałam żadnego zegarka czy aplikacji obliczającej kilometry czy czas, wykorzystałam piosenki do rozłożenia swoich sił. Pół piosenki biegnę, jedną piosenkę szybko maszeruję. I tak kilka razy.

Z tygodnia na tydzień zmieniałam ustawienie.
Tydzien 1: Jedną piosenkę biegnę, jedną piosenkę maszeruję.
Tydzień 2: 1,5 piosenki biegnę, pół piosenki maszeruję.
Tydzień 3: 2 piosenki biegnę, malutki kawałek idę.
Tydzień 4: 3 piosenki biegnę, mogę przejść do marszu jeżeli tego potrzebuję.

Nigdy nie zapomnę, gdy po kilku tygodniach, wróciłam spocona, czerwona na buzi, ale niesamowicie szczęśliwa do domu i powiedziałam do męża: Baby, przebiegłam calutką trasę bez zatrzymania:). Teraz mogę zjeść ten tort. Tylko żartuję:)

Dopiero później wyczytałam, że tak właśnie powinno się zacząć bieganie. Systematycznie zwiększać czas samego biegnięcia, a skracanie czas szybkiego marszu. Po kilku tygodniach, jesteś w stanie przebiec 15, 20 czy 30 minut bez większej zadyszki.

Klucz to systematyczność.

Było cieżko i wiele razy chciałam tupnąć nogą i zawrócić do domu. Ale zawsze coś albo ktoś mnie od tego powstrzymał. A to super energetyczna piosenka, a to wspaniały zachód słońca, a to dopingujący Tony. Myślałam sobie również, że przecież kupiłam te śliczne buty do biegania. Szkoda byłoby ich nie założyć:).

Pamiętaj, głowa i nasz wewnętrzny krytyk podpowiadają różne bzdury takie jak - nie dasz rady, już dość, zatrzymaj się. Ale Twoje ciało może naprawdę więcej. Podgłośnij więc muzykę i skup się na oddechu.

Dziś spokojnie mogę przebiec 5 km bez zatrzymywania. Zaczynam również powoli zmieniac trasy na trochę dłuższe, więc może faktycznie niedługo dobiegnę do tej autostrady:).

Dodatkowo wspomagam się ćwiczeniami na nogi, brzuch i pośladki a raz w tygodniu robię porządne ćwiczenia rociągające, bo praca przy biurki daje się we znaki moim plecom.

Małe porady

Nie jestem ekspertem, nie znam cudownych diet oraz nie mam wiedzy jak dokładnie obliczyć swoje idealne tempo do spalania tkanki tłuszczowej, ale umiem obserwować swoje ciało.

Zainwestuj w buty do biegania.
Uwierzcie, one naprawdę robią różnicę. Nie, nie pobiegną za Ciebie, ale są miekkie, leciutkie, posiadają super amortyzację i doskonale dopasowują się do stopy. Wszystko inne jest nieważne. Legginsy i koszulki albo kupiłam gdzieś w większym supermarkecie albo w outlecie TK Maxx.

Rozgrzewka
Podstawową zasadą biegania jest uniknięcie kontuzji. Żeby jej więc uniknąć zadbaj o porządne rozgrzanie mięsni, stawów i układu kostnego. Nasze ciało musi byc przygotowane do dużego wysiłku i długich kilometrów.

Technika
Technika na pewno wpływa na wysiłek, który tak naprawdę wkładamy w bieg. A zatem:
- Patrz przed siebie, nie pod nogi. Spójrz w niebo czy przydrożne drzewa.
- Praca ramion. Powinny poruszać sie równolegle do kierunku biegu, nie zaś w poprzek naszego tułowia. Staraj się nie zaciskać dłoni. Ja łączę delikatnie palec środkowy z kciukiem i skupiam się na przepływie energii.
- Na spokojnie. Zwłaszcza na początku, nie staraj się od razy przebiedz 5 kilometrów. Nie będziesz przecież od razu frunąć. Daj sobie czas, by przyzwyczaić swoje ciało do wysiłku i tych nowych turbulencji, które wprowadzasz w swoje życie. Poza tym, nie chcesz się też od rauy zniechęcić.

Oddech
Mówi sie, że powinno sie biec takim tempem, by móc swobodnie rozmawiać. W moim przypadku nie było to realne na samym początku. Ale po kilku tygodniach jak najbardziej. Zapomnij o wdychaniu nosem a wydychaniu buzią jak to uczono nas w szkołach czy na lekcjach jogi. Biegnąc potrzebujesz tlenu, tlenu i jeszcze więcej tlenu. Dlatego absorbuj go nosem, ustami czy uszami:).

Efekt
Oczywiscie, że cudownie jest zobaczyć wyniki w postaci znikających boczków czy smuklejszych ud, ale dla mnie najważniejsze  było ruszenie swojej pupy z kanapy. Cieszę się jak dziecko z każdej nowej pokonanej trasy. Nieważne jaki czas, jaka marka ciuchów, moja super czerwona twarz. Ważna jest satysfakcja, że znów pokonałam swojego małego lenia i weszłam na ścieżkę. A efekty? One będą widoczne szybciej niż myslisz. Przede wszystkim zaczniesz sie uśmiechać i radiować pozytywną energią. Podziel się swoimi endorfinami.

Jeżeli macie swoje doświadczenia czy inne porady, dajcie znać.


It started as usual. Because of complexes...


' Thanks' to my constant business trips and living in hotels, it was not difficult to get non-healthy food. Chocolate bars from the vending machines. Pizza. Quick sandwiches on the train stations. Even for a rather sportive person - I have been practising ballroom dancing and tennis, playing volleyball and ran in school competitions for years- it was not difficult to gain a few kilograms. As usually in the beginning I have been blaming my lifestyle, my lack of time to go the gym and no clothes to wear for exercises. I was left standing there only with excuses and complaints .


But after a while I had enough of this. I went for a walk, just around the block. This is how I discovered a bicycle and running track surrounded by fields. It was there, just under my nose, all this time. The route stretches up almost to the main highway around 20 kilometres away. Just in case if my legs would go crazy:).


The lack of time to go to the gym became irrelevant. I needed to try this.


O mamma mia... I need to laugh out loud each time I think of the first few attempts. I undusted my old sneakers, wore leggings used mostly for cleaning in the house and my husbands' T-shirt. I stretched a bit and did a few exercises which I still know from school and internet tutorials, thinking all the time: It can't be that bad...


After running a few hundred meters (which felt like a few kilometres), I dreamt only to give up and turn back home. But my stubborn character did not allow me. Heavily breathing I switched to a fast march. When my heart came a bit back to normal I started to run again. I did a few rounds like this.


The next day I could not get up from bed. Aching muscles reminded me of my craziness the day before, but also filled me with proud and the feeling of winning. Winning with myself and my couch potato.


A few days later I was standing there again. On the running track. This time equipped with my mp3-player and a strong determination to run for a longer distance.


From song to song.


I have came up with a better idea. Since I don't have any smart watch or application measuring the distance and time, I used songs to distribute my strength throughout the run. Half song running, one song fast march. I did a few rounds like this.


Every week I changed the settings.


Week 1: One song running, one song fast march.
Week 2: One and a half song running, half a song fast march.
Week 3: Two songs running, a little piece fast march
Week 4: Three songs running, fast march only if I needed.


I will never forget the day I came back home, sweaty, red in my face but extremely happy and announced proudly to my Tony: Baby, I have run the whole distance without even stopping. I can eat this cake now. Just kidding:)


Only later I read that this is actually how we suppose to start the adventure of jogging. Systematically increasing the distance of the actual run and decreasing the amount of fast march. After a few weeks you are able to run 15, 20 or even 30 minutes without panting.

Regularity is the key.


It was hard, I am not going to deny it, and many times I just wanted to quit. But there was always something or someone to stop me from doing so. Or an energetic song, or a wonderful sunset, or a cheering Tony. And on top of this, I bought this beautiful shoes for jogging, it would be a sin not to wear them anymore:).


Remember, your head and the inner critic will have a lot to say, mostly nonsense - you can't do this, it's enough, just stop. Your body though can really do much more. Turn the volume of your music up and focus on breathing but ignore the voices.


Today I can easily run 5 kilometres without stopping and I am starting to change to longer routes, so maybe indeed, I will reach this motorway after all:).


I am supporting myself with additional exercises for my stomach, legs and butt and adding weekly stretching, because work behind the computer is not the greatest for my back.


Little advises.


I am not an expert, I don't know miracle diets and I don't know how to calculate the best tempo for the most effective fat burn, but I do know how to listen to my body.


Invest in good jogging shoes.
Believe me, they can really do a change. And no, they will not run for you, but they are soft, light, provide great protection and fit perfectly to your feet. Everything else is not important. I got my jogging pants and T-shirts in some supermarket or in outlets.


Warm -up
The main rule of jogging is to avoid and minimalize the possibility of contusion. To make sure of that, don't forget about warming up your muscles, joints and bone structures. Our body needs to be ready for what it is about to happen and it is a big effort and long kilometres.


Technique
The way we run has definitely a big influence on the actual effort of it. Therefore:
- Look in front of you, not at your feet.
- Arms. They should move parallel to the direction of running rather than across the body. Try not to clutch your hands. I am connecting my middle finger and thumb for a better energy flow:).


Breathing
If you jog and are able to talk it means you are running with a good tempo. In my case it was not possible for a few good weeks. Now I am definitely getting there. Forget about breathing in through your nose and breathing out through your mouth as we were taught at school or during yoga lessons. You are running and you need oxygen, oxygen and even more oxygen. So, absorb it through your nose, mouth or even ears if you can:).


Effect
Of course we want to see the effects of disappearing sides and slender tights, but to me more important was the fact that I moved my butt from the couch. I am jumping like a child each time I conquer these kilometres. Doesn't matter the time, doesn't matter the clothes, doesn't matter my red face. What matters is the satisfaction I feel and showing my couch potato its place. And the results? They will come sooner than you think. First of all, you will smile more and radiate your positive energy. So feel free to share your endorphins:)


If you have your experiences and other advises - can' t wait to read about them.







No comments:

Post a Comment