Tuesday 8 November 2016

One coffee, please.



Podczas wyjazdów służbowych najczęściej podróżuję sama. W samolocie. W pociągu. W hotelu. Przyzwyczaiłam się zatem do swojego towarzystwa, swojego fantastycznego poczucia humoru oraz nie aż tak wkurzających rozmów z samą sobą:). Dla osoby bardzo rozmownej i towarzyskiej jak ja, był to nie lada wyczyn i dostosowanie. Ale nie było to też aż tak złe. Mogłam dzięki temu poznać siebie tak naprawdę, zaakceptować i wręcz ze zdwojoną pewnością siebie zamanifestować to.

Może dlatego też, zaskoczyła mnie sytuacja nie tak dawno temu. Do zabicia miałam 2 extra godziny. Umówiliśmy się z moim mężem, że poczekam na niego w kafejce, tuż opodal jego pracy, by razem wrócić później do domu. Okay, brzmi świetnie. Kiedy po zajrzeniu do kilku sklepów po drodze (ah, one zawsze są po drodze:)), zrobiło się chłodniej, więc pomyślałam, że równie dobrze mogę przecież poczekać w tej kawiarni.

Weszłam więc do środka. Usiadłam przy małym stoliku. Zamówiłam kawę. Kelnerka spojrzałam na mnie z lekkim niedowierzaniem i w końcu zapytała: Będzie tylko Pani? Nie zrozumiałam do końca o co jej chodziło, więc rzuciłam: Owszem. Czy potrzebuję kobo's innego, by wypić moją kawę?

Dopiero po chwili machina w mojej głowie ruszyła. Czy fakt, że jestem sama w kawiarni, jest aż tak dziwny?

Rozejrzałam się dookoła. Wszystkie pozostałe stoliki zajęte były przez pary albo większe grupki. Tylko ja jedna siedziałam sama przy stoliku pozbawiona jakiejkolwiek tarczy w postaci przyjaciela, książki czy czasopisma. Tylko ja.

I wtedy do mnie dotarło. Faktycznie, kto tak naprawdę w dzisiejszych czasach chodzi sam do kawiarni, restauracji czy kina? Zazwyczaj możemy zauważyć grupki przyjaciół czy rodziny. Ale dlaczego? Od kiedy to te miejsca zarezerwowane są dla `plus one` ? A nawet jeżeli ktoś pojawi się sam, dlaczego myślimy od razu, że pewnie jest strasznie samotny, smutny i bez przyjaciół?

Rozumiem oczywiście, skąd biorą się takie przekonania. Jesteśmy - my rodzaj ludzki - rodzajem społecznym. Jesteśmy skłonni do życia we wspólnocie, pracy w grupie i byciu towarzyskim. Ale rzecz, która mnie w tym wszystkim zaskoczyła jest fakt, że tak dziwna wydaje nam się chęć pobycia samemu w miejscach publicznych - z góry zarezerwowanych dla par czy grup. I znowu pytanie -  dlaczego? Czy już nikt nie potrzebuje takiego `tylko ja czasu `? A nawet, jeżeli tak, to czy oznacza to tylko siedzenie w domu, oglądając Netflix i podjadając zamówioną pizzę?

Bycie samemu jest tak samo ważne jak bycie z innymi.

Dlatego też, polecam Ci wypróbowanie tego kilka razy. Zaufaj, po kilku takich wyjściach poczucie świadomości bycia samemu w miejscu publicznym zastąpione jest poczuciem super samoświadomości i pewności siebie. Inicjatywa robienia rzeczy solo nie jest łatwa, ale wartościowa i napawająca dumą.

Spróbuj i daj znać jak poszło.


In my business trips, I mostly travelled alone. Alone in the plane, alone in the train, alone in the hotel. I got used to being just with myself (not counting work hours and skype sessions with my handsome;)), enjoying my fantastic sense of humor and not that annoying conversations with my mind. For a very chatty and social person like me, it was quiet an adjustment. But it wasn't all that bad. It gave me great power of awareness who I really am, the acceptance of this and confidence to manifest it even more.

Maybe that is why I got a bit shocked not long time ago. I had 2 extra hours. Together with my husband, we agreed that I will be waiting for him in the café across the street and from where we will head home together. Okay, great. Enough time to go through some shops on the street. But it started to get cold. Well, I can also just wait in the café.

I came in. I sit down. I ordered one coffee. The waitress looked at me with disbelieve in her eyes and asked: Is it just you? I did not understand what she meant so just answered: Well yes. Do I need someone else to drink my coffee?

It started a train of thoughts in my head. What is so strange about me being alone in a café?

I looked around, but all tables were occupied by couples or bigger groups. It was just me sitting there alone without any shield such as friend, book or magazine. Just me.

And then I realized. Indeed, who these days is going to a public places like café, restaurants or cinemas alone? You are mostly seeing there people with friends or family. But why? Since when these places are reserved only for plus one and everyone who appears there alone must be lonely, sad and without any friends?

I do understand where these opinions are coming from. We - human beings - are social beings. We are inclined to live in the community, work in groups and socialize. However, it strikes me, why the idea of actually wanting to be alone in a public places can be so bizarre to others. Don't people need anymore a little `me` time? Or is it only allowed in the warmth of your own house, watching Netflix while eating ordered pizza?  

Being alone is as much needed as being with other people.

I recommend you to do this once in a while and after a few times, you will loose the feeling of self-consciousness in public places and fosters self-awareness instead. It takes a degree of confidence and initiative to do things solo, of which you should be proud.

Let me know how did it go:).





No comments:

Post a Comment