Wednesday 2 November 2016

The truth about style...



Pisma modowe. Blogi modowe. Programy o modzie. Katalogi, porady, must have listy, manekiny mówiące nam co jest hot a co nie. ... Nie sztuką jest podążanie za modą, kiedy to zewsząd otrzymujemy wskazówki i prawie gotowe, skompletowane ubrania, więc nawet najmniej obeznana ze światem mody osoba, potrafi wybrać nieskomplikowany strój.  Ale czy tak naprawdę odzwierciedlają one nasze charaktery, podkreślają nasze osobowości i walory sylwetki? Czy może jest to po prostu masowa produkcja tego, co zostało w Mediolanie, Paryżu czy NYC okrzyknięte hitem sezonu, więc siłą rzeczy nadane, opakowane i przekazane nam ?

Czasami narasta we mnie wręcz przekonanie, że wszyscy ubieramy się podobnie. I mimo, że przecież mamy swój gust i upodobania, nie zawsze starcza nam odwagi i własnego zaufania, by się odróżniać, wyglądać inaczej, zwrócić na siebie uwagę.

Zaczęłam się więc zastanawiać, co stało się z naszą indywidualnością? Gdzie zapodzieliśmy naszą odwagę i unikatowy styl? I dlaczego, o matko, chcemy wyglądać jak wszyscy inni?


Wtedy też trafiła w moje ręce książka Stacy London - The truth about style.

Któż nie zna zabawnej, utalentowanej, niezwykle ciepłej i serdecznej Stacy London z programu What not to Wear? , w którym to pomogła setkom kobiet w znalezieniu nie tylko własnego stylu, ale również pewności siebie, odwagi do jej wyrażania i samoakceptacji?

Ta książka jest równie wspaniała i zabawna, ale także w pewnym sensie bardzo emocjonalna. Na bazie 10 wybranych kobiet, o różnych budowach ciała, przejściach osobistych i osobowościach, odsłania nasze  kobiece kompleksy, problemy z akceptacją czy pokochaniem kim tak naprawdę jesteśmy.

Po przeczytaniu jej nie mogłam wyjść z podziwu jak wiele z opisanych sytuacji znałam z własnego doświadczenia i codziennej bitwy przed lustrem. Ale także, jak bardzo siebie krzywdzimy poprzez absolutnie zakrzywiony obraz własnej osoby oraz niekończących się rozmów w naszych umysłach.

Stacy opowiada również o swoich osobistych problemach z wachającą się wagą, łuszczycą skóry i odrzuceniem przez rówieśników w czasach liceum. I coś co zapadło w mojej pamięci na długo po skończeniu książki. Dla Stacy, jej silne zainteresowanie modą nie było tylko kobiecym wymysłem (jak wielu naszych panów by powiedziało:)), ale możliwością wybrania własnej skóry każdego dnia. Tej kolorowej, własnej, unikatowej.

Styl to nie tylko ubrania, które zakładamy, ale przede wszystkim świętowanie kim tak naprawdę jesteśmy, a kilka poniższych reguł pomoże nam się wyzwolić i wypuścić tygrysa. Tego co zawsze siedział w środku.



1. Rozmiar nie ma znaczenia.

Ech, nie pamietam nawet ile razy było mi przykro, że nie mieszczę się w rozmiar M i muszę wziąć rozmiar większy. Wiele razy popsuło mi to humor na tyle, że wolałam wrócić do domu... Brzmi znajomo? Ale naprawdę, czy zmienia coś fakt, że nosisz rozmiar L a nie M? Nikt przecież nie sprawdza jaki rozmiar spodni nosisz. A ponadto, nie zapominaj, że w zależności od marki czy nawet kraju (gdzie szyte są ubrania) zupełnie inny rozmiar będzie na Ciebie pasował.

Np. w Americe bedziesz nosić rozmiar nr 10, ale w Anglii będzie to 12. Więc? Przeprowadzisz się do Stanów :)?

Rozmiar nie ma znaczenia. Co ma znaczenie, jest jak w tym wyglądasz.

2. Dziewczynki na swoim miejscu.

Jako posiadaczka większego biustu, osobiście potwierdzam ten punkt. Nawet najlepiej skrojona sukienka nie będzie leżała idealnie, jeżeli dziewczynki nie są utrzymane na swoim miejscu.

Dlatego warto jest zainwestować w nieco droższy, ale mocniejszy i lepiej utrzymujący stanik. Po kilku latach testowania mogę polecić polską markę Dalia, która szyje nie tylko dla posiadaczek bujniejszego biustu, ale również i mniejszego.

I dziewczyny! Nie wstydźcie się poprosić o pomoc ekspedientki w doborze rozmiaru. Aż 85procent kobiet nosi źle dobrane staniki, dlatego bardzo możliwe, że przez całe życie byłaś 75B a jesteś 70C.

3. Podkreśl talię.

Jesteśmy kobietami. Mamy kobiece kształty. Nie wstydź się ich , a raczej wyeksponuj swoją talię. Nie ma znaczenia, że masz brzuszek czy boczki. Odpowiedni krój, pasek czy spódnica z wysoką talią spełnią swoje zadanie.

4. Przymierz zanim kupisz.

Przyznaj się, ile razy kupiłas coś bez przymierzenia? Albo nie zwróciłaś czegoś pomimo faktu, że zupełnie to na Ciebie nie pasowało? Wiem, znam to doskonale. Ale zawsze jakoś się wstydziłam wrócić do sklepu i poprosić o zwrot pieniędzy. Po to mamy jednak przeważnie 14 dni na zastanowienie się, przymierzenie raz jeszcze i zwrócenie, jeżeli nie leży tak jak powinno.

I mamy do tego prawo!

5. Nie bój się lustra.

Nikt nie jest idealny. Granie w ciuciu babkę z lustrem, wciąganie brzyucha, wyciąganie, obrót z lewej, obrót z prawej, a na koniec westchnienie i myśl : Okay, zamknę oczy to nie będę siebie widziała... A może udawanie, że problemu się nie widzi, unikanie problematycznych miejsc, a nawet lepiej, unikanie luster. Nie, to nie załatwi sprawy.

Nie sprawi to przecież, że siebie zaakceptujesz i polubisz Absolutnie nie. Czasami po prostu warto temu stawić czoła i uczciwie przyznać co się widzi. Popatrz na siebie realistycznie, ale bez oceniania. Wymień punkty Twojego ciała, które lubisz, które podkreślasz, które są Twoją wizytówką. A teraz spójrz na te, które najchętniej byś wymieniła, bo tak naprawdę jeszcze sie z nimi nie zapoznałaś.  Pomyśl, czy aby na pewno nie przesadzałaś? Te biodra wcale nie są takie złe, prawda? A w tych jeansach wyglądają całkiem całkiem. A teraz wróć do punktów, które absolutnie uwielbiasz.

Zaakceptuj to jak wygladasz, bo bez względu czy to lubisz czy nie, w tym ciele bedziesz się budziła codziennie. Nie trać energii na marzenia, modlitwy i myślenie o innej figure, ale skup sie na ich akceptacji albo pracy nad nimi.


I na koniec, jak dla mnie, piekny i wzruszający filmik o tym jak widzą nas inni...



Fashion magazines. Fashion blogs. Fashion TV programs. Catalogs with fashions advises, must have lists, models telling us what is hot and what is not... These days it is not rocket science to follow fashion, when on every corner we get advises, clues and most of the outfits are already put together and ready to wear, so not even the most anti-fashion person has difficulties to look stylish actually. But do they really reflect our characters, personalities and flatter our body valor? Or is it just mass production of what was called the hit of the season in Milan, Paris or NYC and send to us? Do we really choose what we wear and or was it pre chosen for us?

Sometimes I wonder if we all not look the same. Despite our own tastes, somehow we do not have enough courage and confidence to look different, draw attention to ourselves.

I started to pose myself some questions. What has happened with our individuality? Where did we loose our courage and uniqueness? And why on earth would we like to look like everyone else? 



And then I read the book Stacy London - The truth about style.



Who doesn't know the funny, talented, very warm and charming Stacy London from the TV program  What not to Wear?, where she helped hundreds of women to find not only their style, but more importantly their confidence and self acceptance?  

This book is different. Funny, and wonderful, but also emotional to a certain degree. It is based on the story of 10 completely different women, with different body types, history, and personalities but with the same body complexes, the same problems with self acceptance and loving who they are.

Once I finished reading the book, I could not believe how many of the described situations and thoughts of these women I could recognize from my own experience and everyday battle in front of the mirror. But also, how much, we - women - hurt ourselves due to the completely wrong image of how do we look like and what other people think of us.

Stacy also talks about her personal struggles with weight, hyaluronic acid skin and the rejection from her colleagues in high school. And something what stayed with me long after reading the last page of the book: for Stacy, her strong fashion interest was not only a foolish, very female distraction ( as many men would say:)), but a possibility of choosing a new skin every day. Her colorful, own and unique one.

Style is not only the clothes we get to wear, but mainly the celebration of who we are. Every day of the year! And a few little rules below, will help you to set yourself free and release the tiger. The one, who has always been there inside of you.

1. Size does not matter.


God, I don't even remember how many times I felt down, because I did not fit into a size M and needed to take a bigger one. Many times it ruined my mood to such a point that I just wanted to go home... Sounds familiar? But does it really matter if you are wearing a size L and not M? Nobody is going to check what size of trousers you are wearing. And on top of that, don't forget that depending on the brand or even the country where the clothes are being made, you will be wearing a completely different size anyway.

For example, in the USA you will be wearing a size 10, but in the UK it would be a 12. So? Do you want move to America now? :))



Size does not matter. But what matters is how you look in it


2. Girls on their places.


I am the owner of rather bigger breasts, so I can personally confirm this point. Even the best cut dress will not look perfect on you, if the girls are not stable in their places.

Therefore, it is really worth to invest a bit more money in a better and stronger bra. After a few years of testing, I can recommend a Polish brand Dalia, which is making an underwear line for all kinds of women.

And ladies! Please, don't feel embarrassed to ask for help in choosing the right size. Did you know that 85 % (!) of women are wearing the wrong size of bra. So very highly probable that you might always wear a 75 B when you should have a 70 C.

3. Don't waste the waist.


We are women. We have female curves. Don't be ashamed of them but expose them and use your waist for that. It does not matter if you have a tummy. Good cut, belt or a high-waist skirt will do the job.


4. Try it before buying it.


Be honest, how many times did you buy something without even trying it on? Or even return it when it clearly didn't fit you? I know, I am as much guilty as anyone. But somehow, I have always been ashamed to go back to the store and ask for my money back. This is the reason why we have approx. 14 days to try it on again, think about it and return if it doesn't fall how it should.

We have a right to it!


5. Don't be afraid of the mirror.


Nobody is perfect. Doing a kick-a-boo with mirror, pulling your stomach in and out, turning to the left or right trying to find your chocolate side is not going to work. I have even tried closing my eyes and pretending like I didn't see anything and just get rid of this damn mirror...

But would it help you, to like and accept yourself? Absolutely not. Sometimes you just need to decide to be simply honest with yourself. Look at yourself in the mirror realistically, but without judging. Speak out loud which parts of your body you like the most - the ones you like to expose and are your 'business card'. And now look at the ones you did not became friends with yet. Think, maybe you have exaggerated a bit? There are not so bad, right? Take as much time as you need to look at them and have a connection with them. They are not going anywhere. And now go back to the ones you love and smile.

Accept the way you look, because no matter if you like it or not, this is the body you will wake up with everyday. Don't waste your time on dreaming of other figure, envy your friends or pray for cheaper plastic surgeon and focus on either liking it or doing something about it.

And to end, for me, a beautiful and emotional video of how other people see us...


And for the end, for me, a beautiful and emotional video of how other people see us...
You are more beautiful than you think









No comments:

Post a Comment